W miejscowości Czarnylas wiało
piaskiem – mała pustynna burza.
Ostre słońce, niebieskie niebo,
równa asfaltowa droga, żółty budynek sklepu i wieże kościołów – katolicki
parafialny (zbudowany na początku lat 20. XX wieku), katolicki filialny z
ciemnej cegły, która została wyciosana z darniowej rudy żelaza (dawny luterański)
i luterański ze strzelistą wieżą (dawny staroluterański). I to nie koniec – była
jeszcze kaplica metodystów (obecnie siedziba biblioteki), dom w którym modlili
się mormoni (obecnie na tym miejscu jest plac zabaw).
Mała miejscowość, a tyle wyznań,
trzy cmentarze… Jeden z nich położony w centrum wsi, roztacza się z niego
piękny widok na wieże trzech kościołów. Przy wejściu nieco zapomniany „grób
nieznanego żołnierza” z datą 1945. Ale dlaczego tutaj? I kim był ten
„nieznany”? Dalej groby z napisami polskimi i niemieckimi, na kilku medaliony z
podobiznami zmarłych, nad wszystkim rozłożyste drzewa i ten wiatr.
Do Czarnegolasu pojechałyśmy z
Utą wiedzione ciekawością i zachęcone informacjami, które nam przekazała Pani
Monika – żona pastora z Kępna. Na opowieściach o kępińskich ewangelikach
upłynął nam mile czas podczas niedzielnego spotkania. Po mszy, na którą
zostaliśmy zaproszeni i tak miło przyjęci, przyszedł czas na pytania o
luteranizm, o społeczność w Kępnie oraz w Wieruszowie, Ostrzeszowie i właśnie w
Czarnymlesie. Ciekawe było to, że my pytając o „kępińskich ewangelików”
mieliśmy na myśli tych mieszkających w samym mieście. A Pani Monika mówiła o
parafianach zamieszkujących dość spory obszar – opowiadała nam o społeczności,
którą wspólnie tworzą, o tym jak starają się wszyscy utrzymywać ze sobą kontakt,
dbać o siebie i swoje dziedzictwo. Nie łatwo o to wszystko dbać, parafianie to
w sumie niewielka grupa, a pracy mnóstwo. Dbanie o budynki, spotkania z
wiernymi, lekcje religii dla dzieci i młodzieży, przycinanie drzew, dbanie o
świątynie, prowadzenie strony internetowej.
Tym bardziej doceniamy czas poświęcony
tylko nam, wypełniony taką miłą, szczerą i bezpośrednią rozmową.
P.S. Wielu z nas przez resztę
dnia nuciło ostatnia pieśń, którą wspólnie staraliśmy się zaśpiewać na
nabożeństwie: „Dzięki za wiernych mych przyjaciół, / dzięki za ludzi, których
znam. / Dzięki, że każesz nawet wrogom dłoń do zgody dać.”
[Anna Weronika
Brzezińska]
Kościół ewangelicki w Kępnie, fot. A. W. Brzezińska
Dawny kościół ewangelicki w Czanymlesie, obecnie katolicki filialny, fot. A. W. Brzezińska
Obecna biblioteka, dawna kaplica metodystów, fot. A. W. Brzezińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz