Kępno drugiego dnia również
przywitało nas wspaniałą pogodą. Zniewalający aromat parzonej kawy w „Zefirze”
rozbudził nasze zmysły. Pobudzeni na ciele i z pobudzonym umysłem po kawie
wyruszyliśmy „w teren”. Następnie po wypiciu kawy i odbyciu dyskusji z resztą
grupy ruszyliśmy wykonać wcześniej wyznaczone nam zadanie. Zadanie, które
pozwoliło nam odkryć Kępno od wewnątrz oraz znaleźć informatorów do naszych
wywiadów. Pierwsza grupa miała udać się do urzędów i zdobyć informacje na temat
promocji miasta. Za to druga grupa miała udać się do bibliotek i pozyskać
wiadomości o tym, jak funkcjonuje, czy organizuje jakieś wydarzenia. Ostatnia
grupa miała wybrać się do Muzeum Ziemi Kępińskiej i do kępińskiego Ośrodka Kultury.
W muzeum mieliśmy miłe powitanie
przez Tomasza, byłego studenta UAM. Podniósł nas na duchu, bo jako absolwent
znał nasz ból J. Powiedział,
że jeśli będzie bardzo źle to nas poratuje w potrzebie. Walka o informatorów
trwała do samego wieczora. W związku z tym doznaliśmy wielu ciekawych wrażeń. Ilość
odmów równała się liczbie pozytywnego odbioru. Ludzi z Kępna mogliśmy podzielić
na tych, którzy są tylko na „nie” i na tych którzy są na „tak”. Gorzej jeśli
trafiasz cały czas na tych od „nie”... Mobilizacja i chęć do działania znacznie
spada. Przechodzisz, wtedy tzw. kryzys badacza. W nieoczekiwanym momencie
pojawia się „światełko w tunelu” ktoś w końcu zgadza się na rozmowę z tobą.
Możemy chwilkę odetchnąć, bo jeden wywiad z głowy, idziemy do przodu i nie
cofamy się. Taki jest przeciętny dzień nas, studentów wysłanych w (jeszcze) nieznany
teren. Dużo śmiesznych rzeczy do opowiedzenia i tradycyjna „burza mózgów”
wieczorem. Wieczorem totalne wyczerpanie… ale tu jeszcze czeka kochana
transkrypcja do zrobienia, więc pół nocki z głowy J Pozdrawiamy !
[Daria Pawlak i Marta Jaszkowska]
Dzisiaj po przeprowadzeniu pierwszych wywiadów
udałyśmy się na kępiński cmentarz.
Uderzający okazał się podział cmentarza – na
zadbaną część katolicką oddzieloną murem od niszczejącej, zarośniętej
roślinnością części ewangelickiej, nad którą złowieszczo krążyły kraczące
gawrony.
Na terenie tej ostatniej zastałyśmy wyraźnie
dotknięte zębem czasu groby, sprawiające wrażenie opuszczonych i
zdewastowanych, ślady po palonych przez wandali ogniskach oraz ruiny kaplicy,
które wywarły na nas chyba największe wrażenie.
Jakkolwiek w kilku miejscach cmentarza natknęłyśmy
się na tablice upraszające o poszanowanie dla miejsca pochówku, ufundowane
przez Stowarzyszenie Socjum Kępno, widać nie wszyscy przybysze brali sobie ten
apel do serca.
Wnętrze kaplicy ewangelickiej pokryte było bowiem
niezliczonymi grafitti, wśród których przeważały motywy satanistyczne oraz
nazwy zespołów black metalowych. Pomiędzy resztkami posadzki walały się śmieci,
a z każdego kąta wyrastały niezliczone pnącza i trawy. Nasza wyobraźnia,
wymknąwszy się spod kontroli, podsuwała nam obrazy ludzi i zdarzeń, które
doprowadziły opuszczony cmentarz do tego opłakanego stanu.
Mimowolnie zaczęłam się zastanawiać nad
motywacjami ludzi tak bezmyślnie profanujących miejsca pamięci. W drodze
powrotnej na jednym z murów nieopodal cmentarza naszym oczom ukazał się napis
„Polska tylko dla Polaków”, będący niejako smutnym podsumowaniem tej krótkiej
wycieczki…
Brama cmentarza ewangelickiego, fot. Dominika Dutkowska
Kaplica, fot. Dominika Dutkowska
Iza w terenie, fot. Dominika Dutkowska
Wnętrze kaplicy cmentarnej, fot. Dominika Dutkowska
Pamiętać?, fot. Dominika Dutkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz